Protest przeciwko fałszywemu obrazowi transformacji Okrągła rocznica wprowadzenia tzw. „Planu Balcerowicza” posłużyła redaktorom Gazety Wyborczej za pretekst do podsumowania okresu przemian ustrojowych w Polsce. Dotyczące tej problematyki artykuły Danuty Zagrodzkiej, Wojciecha Szackiego, Konrada Niklewicza i Patrycji Maciejewicz, Witolda Gadomskiego nie spełniają elementarnych warunków rzeczowej dziennikarskiej analizy. Stopień nierzetelności oraz rażące błędy sugerują manipulację, przywodząc na myśl te, jakie dopuszczały się media w okresie PRL, które redaktorzy GW krytykują. Powstaje zatem poważna wątpliwość odnośnie intencji autorów.
My, niżej podpisani, stanowczo protestujemy przeciwko podobnym praktykom! Zdając sobie sprawę z prawa do publicznego wyrażania własnych opinii i poglądów, pragniemy przypomnieć, iż niedopuszczalne jest opieranie analiz na fałszywych danych oraz włączanie do nich nieprawdziwych faktów, czy podsuwanie fałszywych wniosków celem wprowadzenia odbiorców w błąd. Działanie jakiego dopuścili się w/w redaktorzy stanowi także jawne pogwałcenie zapisów „Karty etyki mediów”, która zobowiązuje ich do obiektywizmu, rzetelnego, możliwie wielostronnego omawiania i analizowania faktów oraz procesów społecznych. Przyzwoitego dziennikarza obowiązuje także skrupulatna ocena źródeł i sprawdzanie prawdziwości dostępnych informacji.
Redaktorzy Gazety Wyborczej nie spełnili żadnego z tych podstawowych wymogów, zaś własne quasi-statystyczne opracowania przedstawili opinii publicznej jako rzetelną analizę porównawczą, co budzi tym większe nasze oburzenie.
Jako dowód przytoczonych nadużyć do listu załączamy analizę rzeczową.
PODPISY
1. Tomasz Ciborowski, członek założyciel Towarzystwa Miłośników Ekonomii „To-m-ek”, ciborowski@interia.pl
2. Robert Falkenberg, wiceprzewodniczący Demokratycznej Partii Lewicy, r.falkenberg@dpl.org.pl
3. Katarzyna Szumlewicz
4. Bartosz Machalica
5. Bojan Stanisławski
6. Bartłomiej Kacper Przybylski, bart.kacper@wp.pl ,red. lewica.pl
OTRZYMUJĄ:
Rada Etyki Mediów
Polska Agencja Prasowa
Polskie Radio S.A.
Telewizja Polska S.A.
Rzeczpospolita
Gazeta Wyborcza
Trybuna
Analiza rzeczowa
Najwięcej wątpliwości merytorycznych budzi artykuł Konrada Niklewicza i Patrycji Maciejewicz z dn. 03-01-2005 pt. „W PRL-u było taniej… Czyżby?”. Dostępny jest on w formie elektronicznej pod poniższym adresem internetowym:
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,52981,2474188.html
Autorzy, opierając się na tabeli w publikacji z 2 stycznia pt. „Co mogliśmy kupić za średnią pensję w 1989 r. a co w 2004 r.”, piszą: „chleba możemy kupić niemal cztery razy tyle co 15 lat temu (licząc po 1,89 zł za bochenek), mąki 6,5 razy tyle, a mięsa drobiowego siedem razy więcej.”
Przytoczone przez autorów wyniki obliczeń nie są zgodne ze stanem faktycznym. Pierwsza nieścisłość, która rzuca się w oczy nawet laikowi, to przyjęty poziom cen – zwłaszcza cena chleba. Jest ona bowiem znacznie niższa od cen, po których pieczywo może nabyć bezpośrednio w piekarni przedsiębiorstwo do dalszej odsprzedaży w sieci zbytu detalicznego. Zgodnie z fakturami zakupów przeciętna cena bochenka chleba mieszanego pszenno-żytniego o masie 0,8kg w jednej ze śląskich piekarni, w sprzedaży hurtowej w grudniu 2004 wyniosła 2,51zł brutto. Według publikacji Głównego Urzędu Statystycznego, „Ceny w gospodarce narodowej” w październiku 2004 r. tab. 5 „Ceny produktów niektórych wyrobów spożywczych”, przeciętna cena bochenka chleba o wadze 1kg wyniosła 2,28zł.
Podobnej skali zakłócenia występują przy innych produktach, np. przy cenie energii elektrycznej, której wartość za 1kWh określono na poziomie 30gr, podczas gdy GUS podaje 0,41zł, a w przypadku gazu wielkości te wynoszą 0,92zł (Gazeta), 1,40zł (GUS).
Drugi istotny fakt, to przyjęty poziom wynagrodzenia. Zgodnie z danymi GUS wartość ta to przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw, a nie w gospodarce narodowej. Sektor przedsiębiorstw obejmuje zasadniczo podmioty o zatrudnieniu powyżej 9 osób i o łącznym zatrudnieniu zaledwie ok. 4,7 mln pracowników. Drugi pod względem wielkości zatrudnienia – sektor podmiotów do 10 zatrudnionych – obejmuje ok. 3,3 mln pracowników. Z raportu GUS, dostępnym na stronach internetowych tej instytucji, pt “Działalność gospodarcza przedsiębiorstw o liczbie pracujących do 9 osób w 2003r.” dowiemy się, że przeciętne wynagrodzenie w sektorze drobnych przedsiębiorstw w 2003r. ukształtowało się na poziomie 1348zł brutto, co stanowiło 61% ogłoszonego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej oraz 58% w sektorze przedsiębiorstw. Warto wspomnieć, że w drobnych przedsiębiorstwach prowadzonych przez osoby fizyczne nie posiadających osobowości prawnej, zatrudniających 91% pracowników w tej grupie, przeciętne wynagrodzenie brutto wyniosło 1170zł. Przyjęte przez autorów wynagrodzenie jest absolutnie niereprezentatywne, gdyż pomija przynajmniej połowę pracowników w sektorze realnym. Tak więc użyte do obliczeń dane w konsekwencji w sztuczny sposób zawyżają siłę nabywczą płacy z roku 2004. Jeżeli przyjmiemy, że relacje płac w tych dwóch sektorach w roku 2004 zostały zachowane, to w sektorze drobnych przedsiębiorstw oszacowane przeciętne wynagrodzenie brutto w 2004r. wyniesie 1453zł. Stosując system wag (0,41 dla drobnych przedsiębiorstw i 0,59 dla sektora przedsiębiorstw) uzyskamy przeciętne wynagrodzenie w sektorze realnym (poza budżetowym) w wysokości 2073zł, tj. ok. 1420 zł netto, a więc 17% niższe od przyjętego w obliczeniach, powodując automatycznie spadek siły nabywczej płac w 2004 wszystkich produktów. Duże rozpiętości w dochodach w III RP podważają sens stosowania wynagrodzenia w postaci średniej klasycznej, jako reprezentanta do obliczeń miernika siły nabywczej.
Największe zniekształcenie danych nastąpiło w sekcji dotyczącej PRL. Przyjęty do analizy rok 1989 jest niewłaściwy zasadniczo z dwóch powodów:
1. jedynie pierwsza połowa roku może zostać uznana za okres „starego ustroju”,
2. drugą połowę cechowała ekstremalnie wysoka dynamika wzrostu cen, zarówno w relacji rok do roku, jak i do miesiąca poprzedniego co uniemożliwia zastosowanie przeciętnego rocznego wynagrodzenia i przeciętnych rocznych cen do oszacowania siły nabywczej.
Niestety autorzy artykułu oparli się na metodzie obliczeń opartej na średnich rocznych. W konsekwencji doszło do kompletnego zniekształcenia obrazu siły nabywczej płac w PRL. GUS w swoich publikacjach zastosował zupełnie odmienną metodę uzyskując znacznie bliższe rzeczywistości rezultaty. W Roczniku Statystycznym 1993 na str. 189 odnajdziemy informację, że za przeciętne wynagrodzenie pracownik w 1989 roku mógł nabyć 1017 bochenków chleba, podczas gdy autorzy artykułu podają – 243. Podobne zniekształcenia występują praktycznie we wszystkich pozycjach, np. pozycja „ryż” wg Rocznika 342 kg, wg autorów – 99 kg. Poziom błędu zniekształca dane aż pięć razy! Jest nie do przyjęcia.
Trzymając się metody zastosowanej w analizowanych tekstach należało wybrać najbliższy możliwy do analizy okres, tj. rok 1988.
Poniższa tabela prezentuje dane skorygowane.
Wynagrodzenie przeciętne: rok 1988 – 53.090 zł
Wynagrodzenie przeciętne netto: rok 2004 – 1.420 zł
Artykuł | 1988 | 1989 | 2004 | 2004 wg Gazety |
---|---|---|---|---|
Benzyna | 442 | 172 | 398 | 476 |
Chleb | 1154 | 243 | 563 | 905 |
Mleko | 2794 | 296 | 710 | 1104 |
Cukier | 322 | 71 | 458 | 584 |
Jaja | 1347 | 298 | 4057 | 6114 |
Kurczak | 156 | 41 | 239 | 286 |
Mąka p. | 717 | 160 | 866 | 1038 |
Ryż | 190 | 99 | 651 | 781 |
Ziemniaki | 1208 | 717 | 2407 | 2900 |
Piwo | 496 | 206 | 676 | 951 |
Gaz | 5309 | 8989 | 1014 | 1840 |
Prąd | 8295 | 9706 | 3463 | 5706 |
Cement | 3,5 | 1,3 | 3,7 | 7,0 |
Cegła | 1500 | 345 | 1844 | 3804 |
Tygodnik | 1327 | 1088 | 144 | 172 |
Koszula | 16 | 10 | 18 | 41 |
Samochód | 0,03 | 0,02 | 0,05 | 0,06 |
Telewizor | 0,86 | 0,50 | 1,30 | 1,60 |
Pralka | 0,50 | 0,17 | 1,30 | 1,50 |
Bilet kol. | 80 | 90 | 42 | 50 |
Dane zaczerpnięto z:
Rocznik Statystyczny 1989, GUS;
Ceny w gospodarce narodowej, GUS;
Cennik „Sekocenbud”;
Obserwacje własne cen w sieci małopowierzchniowej sprzedaży detalicznej oraz w hurtowniach budowlanych.
Po korekcie obraz nie jest już tak jednoznacznie pozytywny, jak przedstawiają to autorzy w/w publikacji. Za wyznaczone przeciętne wynagrodzenie w 2004 r. pracownik mógł zakupić zaledwie połowę ilości chleba z roku 1988, a nie czterokrotnie więcej jak to sugerują autorzy artykułu, mąki o 1/5 więcej (wg gazety 6,5 razy więcej), drobiu o połowę więcej (wg gazety 7 razy więcej). Najtańszy samochód wymagał 34 pensji w PRL-u (wg gazety 58), obecnie 21. Paliwa w 2004 r. mogliśmy kupić o ok. 10% mniej, niż w 1988 r (wg autorów 2,8 x więcej). Pralka wymagała dwóch pensji w PRL-u (wg gazety 6), obecnie można kupić nieco ponad 1 sztukę, co oznacza wzrost siły nabywczej 2,6 razy (wg gazety 9,6 razy).
Przy analizie siły nabywczej płac autorzy artykułu pominęli wiele istotnych aspektów zagadnienia, przedstawiając głównie te dane, które miały służyć budowaniu pozytywnego obrazu III RP. Przekaz ten jest wysoce niekompletny.
Obserwowany przez autorów wzrost siły nabywczej nastąpił w ogromnym stopniu dzięki kurczącemu się rynkowi masowego odbiorcy, miażdżącej konkurencji zagranicznej, wzrostowi wartości rodzimej waluty. Wszystkie te czynniki wymusiły względny spadek cen, obniżając w wielu, głównie małych, przedsiębiorstwach wskaźniki rentowności, produktywności kapitału. Poziom kosztów własnych w 1988r. w przedsiębiorstwach przemysłowych wynosił 84% (Rocznik Statystyczny 1988 GUS), podczas gdy w ostatnich latach kształtuje się on w przedziale 94-98% (GUS, „Wyniki finansowe przedsiębiorstw niefinansowych”). Rentowność jest więc trzykrotnie niższa. Sytuacja ta oznacza, że na jednostkę zaangażowanych środków zysk osiągany w przedsiębiorstwach jest duży niższy, pogarszając tym samym możliwości akumulacji, inwestycji z środków własnych i obcych. To zjawisko dotyczy w równym stopniu przemysłu, handlu jak i rolnictwa.
Rynek konsumencki
Kurczenie się rynku konsumenckiego związane jest między innymi z następującymi czynnikami: bezrobocie, rozwarstwienie dochodów, rozdrobnienie gospodarki powodujące spadek dochodów w dużej grupie pracowników i ich rodzin
Bezrobocie – jedno z najwyższych w świecie (miejsce w pierwszej dziesiątce pod względem stopy w rankingu międzynarodowym za Statistics Finland) obniża drastycznie standard życia gospodarstw domowych. Dotyka ono szczególnie mocno osoby o niższych kwalifikacjach zawodowych, a więc i niższych dochodach. Uderza ono pośrednio w standard życia emerytów rencistów, gdyż wysokość tych świadczeń zależy od łącznej kwoty wpływów z składek w dużym stopniu od wynagrodzeń pracowniczych.
Pogłębiające się rozwarstwienie dochodów obserwowane od 1992 roku hamuje popyt wewnętrzny zwłaszcza w obszarze działania mikroprzedsiębiorstw. Zgodnie z regularnie przeprowadzanymi przez GUS badaniami w roku 2002 powyżej 120% przeciętnego wynagrodzenia zarabiało 23,5% ogółu zatrudnionych w pełnym wymiarze godzin, podczas gdy w 1992 – 35,9%, a w 1988 – 24,7 %. Jednocześnie w roku 2002 pracownicy pełnozatrudnieni zarabiający poniżej połowy przeciętnego wynagrodzenia stanowili 17,4% ogółu zatrudnionych (w 1999 – 11%), przy czym w najbardziej sprywatyzowanych sektorach, jak budownictwo i handel, odsetek ten wyniósł odpowiednio 23% i 31% ogółu zatrudnionych, natomiast w administracji – 4,1% (Rocznik GUS 2004). W 1992 roku odsetek ten dla wszystkich sektorów wynosił niecałe 4% (Rocznik GUS 1993), w 1988 – nieco ponad 6% (Rocznik GUS 1989). W okresie 1988-1992 nastąpiła pewna poprawa i wyrównanie się wynagrodzeń wraz z towarzyszącą redukcją tzw. ubóstwa względnego (osoby zarabiające poniżej połowy przeciętnego wynagrodzenia). Począwszy od 1992 roku ten korzystny trend został zahamowany i widoczne jest wyraźne spychanie olbrzymiej rzeszy pracowników w obszary ubóstwa względnego. W PRL-u co osiemnasty pracownik znajdował się w tej grupie, podczas gdy w IIIRP już niemal co 5. W 2002 roku poziom ubóstwa względnego w handlu i budownictwie był pięciokrotnie wyższy niż w roku 1988.
Na podstawie dotychczasowych danych można sądzić, że wraz z postępem prywatyzacji i ograniczaniu zakresu funkcji realizowanych przez państwo to niekorzystne zjawisko będzie się nasilać.
Rozdrobnienie gospodarki – wiąże się z procesami prywatyzacji, podziału przedsiębiorstw i przechodzeniem pracowników z sektora podmiotów małych, średnich i dużych do sektora drobnych firm lub w obszar bezrobocia. W tej drugiej grupie podmiotów gospodarczych warunki pracy i płacy są znacznie gorsze niż w pierwszej. Obrazuje to chociażby poziom przeciętnego wynagrodzenia, które jest niższe niemal o połowę. Możliwości skorzystania z urlopu czy zrealizowania zwolnienia chorobowego są znikome, ponieważ w tej grupie firm, najczęściej pracownicy nie mają swoich zastępców w zespole pracowników danego przedsiębiorstwa. Obserwuje się także naruszanie na masową skalę umów pracy i przepisów Kodeksu pracy o czym informują raporty Państwowej Inspekcji Pracy. Powstawanie nowych drobnych i niewydolnych ekonomicznie podmiotów obniża rentowność całych branż, pogarszając już i tak ciężkie warunki działalności. Posługując się nawet wskaźnikiem cen i usług konsumpcyjnych można wykazać, że przeciętna produktywność drobnych przedsiębiorstw w przeliczeniu na jednego zatrudnionego w IIIRP jest ledwie porównywalna z produktywnością przedsiębiorstw z PRL z grupy o najniższej wydajności (w 1988 ok. 3,3 mln zł na 1 zatrudnionego, co stanowi 45% ówczesnej przeciętnej). Likwidacja zakładu z grupy MSP i powstanie w to miejsce drobnych firm musiało skutkować pogorszeniem warunków zatrudnienia, a także działalności gospodarczej w miejscowości, w której taka zmiana nastąpiła.
Konkurencja zagraniczna
Na obniżkę cen, a więc i zwiększenie siły nabywczej wpłynął rozwój wymiany handlowej z zagranicą. Zwiększenie podaży dóbr, przy wykluczaniu coraz to nowych grup społecznych z spożycia, musiało doprowadzić do presji na ceny.
Niestety zbyt szybkie otwarcie granic, w pierwszej kolejności dla handlu detalicznego, spowodowało poważne ograniczenie i upadek wielu branż z sektora przemysłu środków wytwórczości (technologii) oraz przemysłu środków konsumpcji. Nastąpiły też procesy ograniczania współpracy uczelni, instytutów z gospodarką. Tymczasem to właśnie zdolność do tworzenia własnych technologii jest kluczowym elementem konkurencyjności na rynku wewnętrznym i światowym. Własny przemysł technologii daje możność wykorzystania umiejętności najwyżej wykwalifikowanych pracowników, dając również ponad przeciętne wynagrodzenia. Zakup najnowocześniej technologii na rynkach międzynarodowych obwarowany jest licznymi ograniczeniami, często niemożliwy. Dostęp do niej wówczas możliwy staje się tylko poprzez sprzedaż własnych przedsiębiorstw zagranicznemu inwestorowi. Niestety konsekwencją tego jest często utrata kontroli nad majątkiem wytwórczym, transfer większej części wypracowywanego dochodu za granicę, a w kraju pozostaje dochód głównie pod postacią wynagrodzeń pracowniczych, co utrudnia a czasami uniemożliwia budowanie szerokiej klasy średniej, pozostawia kadrę techniczną i inżynierską poza właściwym dla jej poziomu wykształcenia zatrudnieniem.
Wzrost wartości złotego
Jest to jeden z najważniejszych czynników kształtujących w ostatnim piętnastoleciu siłę nabywczą płac. W 1988 dolar amerykański kosztował 502zł. Przeciętne wynagrodzenie w wysokości 53090zł stanowiło wartość 105$ (wg red. Gadomskiego – 20 $). W listopadzie 2004r. przeciętne oszacowane wynagrodzenie netto w sektorze przedsiębiorstw w dolarach amerykańskich stanowiło wartość ok. 520$, a wynagrodzenie oszacowane w tym opracowaniu ok. 440$.
Tak wysoki wzrost wartości złotego nie ma pokrycia w wzroście Produktu Krajowego Brutto (wzrost w przybliżeniu o połowę w okresie 1988-2004). Nie ma też pokrycia w bilansie handlowym, który od wielu lat jest ujemny co teoretycznie powinno sprzyjać obniżaniu wartości złotego. Wzrost wartości złotówki, a więc i siły nabywczej dóbr zagranicznych, wiąże się przede wszystkim z szalonym wzrostem zadłużenia zagranicznego oraz wewnętrznego, które w wyrażeniu dolarowym w ubiegłym roku wyniosło kilkaset miliardów (samo zadłużenie zagraniczne przekroczyło 100 mld $). Napływ strumienia pieniędzy z zagranicy związanego z kredytami zagranicznymi oraz z zadłużeniem wewnętrznym przy konwersji na złotówkę generuje na nią popyt, co w konsekwencji przekłada się pozorny wzrost wartości. Spadek ceny dolara i euro powoduje, że napływające towary zagraniczne są coraz tańsze, wymuszając tym samym obniżkę cen producentów rodzimych, a także częściowo marż w sklepach.
Zagadnienie dóbr niesubstytucyjnych
Przedstawiona powyżej analiza bynajmniej nie wyczerpuje zagadnienia. Rosnące rozpiętości dochodów zarówno w obrębie przedsiębiorstwa, jak regionów i gospodarki podważają sens stosowania średniego wynagrodzenia do budowy wskaźnika siły nabywczej. O ile w 1988 r. w przedziale 80-120% przeciętnego wynagrodzenia zarabiało 42% pełnozatrudnionych pracowników, o tyle w roku 2002 już tylko 28%, przy czym w handlu zaledwie 19%. Zwiększające się odchylenie standardowe wskazuje na coraz mniejszą wartość informacyjną wynagrodzenia przeciętnego.
Dobra niesubstytucyjne (inaczej niezastępowalne), to takie dobra, z których konsument nie może zrezygnować na rzecz kupna innych. Tą klasą produktów na pewno jest żywność, lecz z uwagi na ogromne możliwości doboru asortymentu problem ten nie będzie rozpatrywany. Drugą klasą dóbr niesubstytucyjnych, a raczej wydatków z nią związanych, są koszty utrzymania mieszkania oraz transportu, które w dużym przybliżeniu są takie same dla tych zarabiających minimum, jak i tych zarabiających przeciętnie. Nikt przecież nie płaci mniej za bilet komunikacji miejskiej tylko dlatego, że zarabia 824zł a nie 2505zł. Na koszty stałe składają się: czynsz, opłaty za wodę, gaz, energię elektryczną, ogrzewanie, wydatki na przejazd oraz kredyty, jeśli są takowe. Dopiero po dokonaniu tych opłat konsument ma do dyspozycji wolne środki na pozostałe zakupy. Jak nietrudno się domyślić, potrącenie z wynagrodzenia kosztów stałych wpłynie wymiernie na siłę nabywczą nabywanych dóbr.
Obecnie dostępne jest dofinansowanie do czynszu dla osób ubogich. Niestety z tej formy pomocy korzysta stosunkowo niewielka grupa potrzebujących z uwagi na głęboki niedobór środków finansowych oraz niezwykle restrykcyjne kryteria przyznawania.
Słusznie zauważają autorzy artykułu, że koszty utrzymania mieszkania są dziś relatywnie wyższe niż w starym ustroju. Z statystyk wynika, że koszty te rosły kilkukrotnie szybciej niż ogólny wskaźnik inflacji. W związku z tym stałe koszty utrzymania dzisiaj znacznie bardziej obciążają budżety domowe osób niezamożnych. W roku 1988 ok. 1/3 ogółu pełnozatrudnionych osiągała dochody poniżej 80% przeciętnego wynagrodzenia, w roku 2002 już ponad 48%. W 1988 roku 0,3% ogółu pełnozatrudnionych zarabiało do 18tys. zł miesięcznie, tj. do 200% minimalnego wynagrodzenia, w roku 2002 – niemal 37%, nie licząc oczywiście ogromnej rzeszy pracowników zatrudnionych w niepełnym wymiarze czasu pracy, których wynagrodzenia całkowite zazwyczaj nie przekraczają wynagrodzenia minimalnego.
Z w/w powodów zachodzi konieczność prześledzenia zmian w sile nabywczej osób niezamożnych zarabiających poniżej przeciętnego wynagrodzenia. Można się spodziewać, ze im niższą ktoś dysponuje kwotą poborów, tym większy ciężar będą stanowiły koszty stałe utrzymania.
Ze względu na objętość opracowania, zagadnienie to zostanie przedstawione tylko na bazie kilku najważniejszych produktów.
Do obliczeń przyjęto dane rzeczywiste z książeczek za mieszkanie spółdzielcze o powierzchni 62 m2 na Górnym Śląsku:
Miesięczne koszty stałe utrzymania lokum
Rok | 1988 | 2004 |
---|---|---|
Czynsz | 2057 | 170 |
Centralne ogrzewanie | 1030 | 192 |
Energia elektryczna | 500 | 70 |
Gaz i woda | 175 | 128 |
Transport | 800 | 86 |
Opłaty razem | 4562 | 646 |
Kredyt za mieszkanie | 2203x | 494xx |
Suma | 6765 | 1140 |
x kredyt za mieszkanie lokatorskie
xx najtańszy dostępny kredyt 100 tys. zł na początku stycznia 2004 r. w frankach szwajcarskich przy stopie 1,75% na 20 lat (za expander.pl).
Próba oszacowania i porównania siły nabywczej starego i nowego ustroju dla płacy minimalnej nie może zostać przeprowadzona, ponieważ najniższe wynagrodzenie pracownicze (80% z 824zł brutto, tj. 490zł netto w 2004r.) nawet w podwójnej swej wysokości nie pokrywa sumy opłat z kredytem. Zupełnie inaczej jest w przypadku wynagrodzenia minimalnego z PRL-u. (9000zł) mimo, że to wynagrodzenie w relacji do wynagrodzenia przeciętnego jest dwukrotnie niższe, niż w IIIRP (17% w stosunku do 33%). Za płacę minimalną w 1988r. – po odliczeniu kosztów stałych (w nawiasie: po uwzględnieniu raty kredytu) – można było nabyć: 37 litrów benzyny 94 (18), 97 bochenków chleba (48), 234 litry mleka (117) i przynajmniej jedną koszulę (-). Są to ilości naprawdę niewielkie, lecz minimalne wynagrodzenie w IIIRP nie prezentuje tutaj żadnej siły nabywczej. Nie pokrywa kosztów stałych. Nawet gdybyśmy podwoili wynagrodzenie minimalne z 2004 r. to i tak wyznaczona siła nabywcza będzie wynosiła zero. Trzeba podkreślić, że w 1988 r. zaledwie 0,3% ogółu pełnozatrudnionych zarabiało w przedziale do 200% minimalnego wynagrodzenia, natomiast w roku 2002 – niemal 37%.
Podobna sytuacja występuje również wtedy, gdy analizujemy siłę nabywczą górnej granicy pierwszego decyla (10% najgorzej uposażonych). Nie jest możliwe porównanie siły nabywczej, gdyż w III RP wynagrodzenie I decyla nie pokrywa kosztów z kredytem. Z tego też powodu, jedyna możliwa do przeprowadzenia analiza dotyczyć będzie siły nabywczej bez uwzględniania kredytu. Rezultaty obliczeń przedstawia poniższa tabela.Siła nabywcza wynagrodzeń 10% najgorzej uposażonych Rok 1988 2004 Wyszczególnienie 30961zł 745złx Chleb 573 39 Mleko 1389 49 Kurczak 77 16 Ziemniaki 600 167 Cegła 745 128 Koszula 9,2 1,4 Samochód 0,016 0,003 Pralka automat. 2,5 0,09 Benzyna 220 27
x oszacowano na podstawie rozkładu wynagrodzeń z 2002 r. przy założeniu równomiernego wzrostu wynagrodzeń w wszystkich przedziałach w latach 2002-2004.
Dodanie do kosztów stałych raty kredytu w PRL-u tylko w nieznacznym stopniu obniża siłę nabywczą (o 10%). Tak więc siła nabywcza wynagrodzeń I decyla w 1988r. nawet z kredytem była wyższa, i to wielokrotnie, niż w przypadku IIIRP.
We wstępie do tego rozdziału wskazano, że posługiwanie się wynagrodzeniem przeciętnym w celu oszacowania siły nabywczej pozbawione jest racji.
Zobaczmy jak przedstawia się siła nabywcza „płac medianowych”. Mediana to inny rodzaj średniej, tzw. średniej pozycyjnej. Wskazuje ona na poziom, powyżej którego zarabia połowa pracowników, a poniżej – również połowa. Jest ona niewrażliwa na wartości skrajne, daje więc wysoce reprezentatywny obraz, a przynajmniej znacznie bliższy rzeczywistości, niż to ma miejsce w przypadku wspomnianego wynagrodzenia przeciętnego wg metody średniej arytmetycznej.Siła nabywcza mediany wynagrodzeń z kredytem Rok 1988 2004 Wyszczególnienie 49389zł 1407złx Chleb 926 106 Mleko 2243 133 Kurczak 125 45 Ziemniaki 970 452 Cegła 1204 347 Koszula 14,9 3,4 Samochód 0,025 0,009 Pralka automat. 4,0 0,25 Benzyna 355 75
x oszacowano na podstawie rozkładu wynagrodzeń z 2002 r. przy założeniu stałości relacji między medianą a wynagrodzeniem przeciętnym w sektorze przedsiębiorstw.
Analiza rzeczowa sugeruje, że bardzo duży wpływ na siłę nabywczą w IIIRP ma rata kredytu. Porównajmy zatem siłę nabywczą bez ujmowania raty kredytu.Siła nabywcza mediany wynagrodzeń bez kredytu Rok 1988 2004 Wyszczególnienie 49389zł 1407złx Chleb 974 302 Mleko 2359 380 Kurczak 132 128 Ziemniaki 1020 1290 Cegła 1266 988 Koszula 15,6 9,8 Samochód 0,025 0,026 Pralka automat. 4,3 0,67 Benzyna 373 213
x oszacowano na podstawie rozkładu wynagrodzeń z 2002 r. przy założeniu stałości relacji między medianą a wynagrodzeniem przeciętnym w sektorze przedsiębiorstw.* * *
Obraz, który wyłonił się z tych analiz, jest całkowicie odmienny od analiz poczynionych przez autorów artykułów. Zmiany, które nastąpiły po 1989 roku nie przyniosły oczekiwanej poprawy życia, przynajmniej w aspekcie siły nabywczej zarobków.
W omawianych artykułach podano cały szereg innych nieprawdziwych informacji. Zdumiewają wypowiedzi wiceprezesa Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, pani socjolog prof. Mirosławy Marody. Szczególnie na tym tle jawi się wypowiedź prof. Orłowskiego, który najpierw przytaknął fałszywym stwierdzeniom dziennikarzy, a następnie uraczył czytelników opinią, jakoby produkty z tamtego okresu dziś znalazłyby swego nabywcę tylko na wyprzedaży. Obecnie nie każdy dysponuje dochodem rzędu kilku, kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie. Tak więc nie każdy kupuje dobra renomowanych marek. Prawdę powiedziawszy jest dokładnie odwrotnie. Większość musi zadowolić się bazarową tandetą, wadliwie skrojoną, z lichych materiałów, rozpruwającą się po kilku miesiącach użytkowania. Może oczywiście nabyć odzież renomowaną używaną. Polskie produkty tamtego okresu znajdowały swoich nabywców nawet na wymagających rynkach zachodnich. W swoim czasie w świecie cieszyły się uznaniem garnitury Zakładów Odzieżowych „Bytom”, artykuły spożywcze, np. wyroby wędliniarskie „Krakus”, sprzęt audio o całkiem przyzwoitych parametrach w swojej klasie cenowej, wyroby AGD (np. Zelmer), sprzęt górniczy, statki itd. Wraz z upływem lat wielu użytkowników przekonało się, że całkiem sporo rodzimych wyrobów stało na wysokim poziomie jakości wykonania, będąc użyteczne i trwałe zarazem, choć może nie tak estetyczne, jak wyroby państw najwyżej rozwiniętych. O ostatnim wymienionym fakcie zdaje się zapominać doradca prezydenta.
Podsumowując – w artykułach brakuje rzetelności, pluralizmu, wielostronnego spojrzenia na otaczającą rzeczywistość. Czasami odnosi się wrażenie, że celem tychże publikacji jest neoliberalna indoktrynacja i nachalna propaganda sukcesu.
opracował: Tomasz Ciborowski
współpraca: Bojan Stanisławski