Kto poniósł klęskę 13 grudnia? Wszyscy Polacy. Dlaczego?
Bo wprowadzona dyktatura wojskowa zniszczyła resztki planowej gospodarki socjalistycznej a nie zdołała uruchomić ani Samorządnej Rzeczypospolitej ani socjalistycznej reformy gospodarczej opartej na samofinansowaniu się przedsiębiorstw państwowych. Przeciwnie, czerwona burżuazja umacniała swoją władzę klasową a zastępy tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa były liczniejsze niż w czasach stalinowskich.
Czy każdy, kto strzela do własnych obywateli jest zbrodniarzem i należy go potępiać? Nie, jednak nie każdy. Przykładowo, polskie władze karzące śmiercią niemieckich dywersantów w Bydgoszczy we wrześniu 1939 roku postępowały słusznie. Dlatego, że groziła nam katastrofa społeczna po zwycięstwie Niemiec w wojnie. Nie tylko dlatego, że mieliśmy się prawo bronić. Przede wszystkim dlatego, że Niemcy byli wtedy barbarzyńcami usiłującymi zniszczyć cywilizację.
Czy podobna sytuacja miała miejsce w latach 1980-81? Częściowo tak. Gdyby wojska Układu Warszawskiego interweniowały w Polsce to mielibyśmy całkowitą destrukcję polskiego życia politycznego, polskiego społeczeństwa obywatelskiego i narodowej kultury. Tak, mogliśmy utracić całą częściową suwerenność, o którą starał się Władysław Gomułka. Doskonale pamiętam, co wydarzyło się w Czechosłowacji po interwencji w 1968 roku. Całkowicie wymieniono władze od góry aż do kierownika wydziału w fabryce. To była klęska również gospodarcza, mianowano wyłącznie tych, którzy nie zgrzeszyli wcześniej własnym zdaniem. Czy wiecie co to jest wartość oczekiwana? To pojęcie z rachunku prawdopodobieństwa pozwala na wybór optymalnego wariantu w grach losowych. Mnoży się prawdopodobieństwo przez wartość wygranej lub straty i porównuje iloczyny. Załóżmy, że Rosjanie wchodzą w 1981 roku do Polski. Ile osób może zginąć? Bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie. Mogło niewiele być ofiar, jak w Czechosłowacji. Ale trzeba też pamiętać, że ludność Afganistanu zmniejszyła się o ponad milion osób po wejściu wojsk radzieckich. Oczywiście nie wszyscy zginęli, większa część zdołała uciec do sąsiednich krajów, ale to małe pocieszenie. Znając charakter Polaków stawiam liczbę 1000. Oczywiście wartość tą trzeba by wielokrotnie podwyższyć w wypadku wmieszania się wojsk USA do konfliktu.
A teraz druga potrzebna nam liczba. Jakie było prawdopodobieństwo wejścia wojsk radzieckich do Polski? Podam małe prawdopodobieństwo, powiedzmy 10%. Teraz policzmy: wartość oczekiwana ilości ofiar wynosi 100 osób. Natomiast bezpośrednio po wprowadzeniu stanu wojennego zginęło 9 górników w kopalni Wujek. Podobnie, choć już trudniejsze do oszacowania, są wartości oczekiwane w życiu politycznym, społecznym czy gospodarczym.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę z niedosytu czytelników, którzy wolą operować prawdą historyczną. Postaram się więc przedstawić swoje wspomnienia z historycznych 16 miesięcy. Oczywiście, zdawałem sobie cały czas sprawę z powagi sytuacji. Polskie miesiące pisane wielką literą a więc Czerwiec czy Grudzień nie zasłużyły sobie na to chwałą dokonanych zmian a tragizmem ofiary. Już samo pokojowe zakończenie strajku w sierpniu 1980 roku było fenomenem w skali całego obozu. Pamiętam moją radość kiedy 31 sierpnia 1980 roku słuchałem o 8 wieczór radia BBC z informacjami o zakończeniu strajku. Tak byłem złakniony dobrych informacji, że wysłuchałem powtórzenia tej samej audycji o 10 wieczorem.
Potem było już tylko gorzej. Strajk o rejestrację statut NSZZ Solidarność bez odwołania się do kierowniczej roli PZPR, kolejne strajki solidarnościowe aż do groźby strajku generalnego po prowokacji bydgoskiej w marcu 1981 roku. Nikt z nas nie wie, kto z Wojsku Polskim wydał rozkaz pobicia członków Solidarności. Tym bardziej nie dowiemy się kto z pośród polityków wziął na siebie odpowiedzialność. Czy był to Polak czy Rosjanin? Trzeba też podkreślić fakt, iż funkcjonariusze związkowi parli do konfrontacji 1. Po odwołaniu strajku przez Lecha Wałęsę był on bardzo krytykowany przez aparat Solidarności, który chciał wykorzystać pobicie 3 działaczy. Jednak rzesze szeregowych członków związku odetchnęło z ulgą. Wtedy przez Polskę przeszły pogłoski o planowanej interwencji wojsk radzieckich. To nie były tylko plotki, to były informacje o ruchach wielkich jednostek wojskowych w pobliżu wschodniej granicy.
Istnieją przypuszczenia, że Stanisław Kania zdołał uspokoić Rosjan. Tak wynika z nieoficjalnych wspomnień. Prawdopodobnie zwodził ich zapewnieniami, że partia kontroluje przebieg zdarzeń. Należy podkreślić, że również władze NRD i Czechosłowacji nalegały na siłowe rozwiązanie „pełzającej rewolucji” w Polsce. Przed teren Polski przechodziły jedyne linie zaopatrzenia Armii Radzieckiej stacjonującej w NRD; bez sojusznika NRD nie mogłoby istnieć jako niezależne państwo.
Druga fala pogłosek o możliwej interwencji miała miejsce pomiędzy turami I Zjazdu NSZZ Solidarność. Dla Kierownictwa KPZR szczególnie denerwującym był fakt wydania odezwy do ludzi pracy Europy Wschodniej. Najprawdopodobniej właśnie zaraz po I turze obrad (05 10/09/1981 roku) podjęto decyzję o przygotowaniu do wprowadzenia stanu wojennego (13/09/1981 roku). Z tego, co można się domyślać, Rosjanie postawili ultimatum Stanisławowi Kani, aby sam wprowadził porządek. W przeciwnym wypadku grozili interwencją wojskową. Stanisław Kania ani nie chciał ani nie miał dość charakteru aby operację przeprowadzić. Mówią, że pił w owym okresie dużo.
Postanowiono więc, że to nie służba bezpieczeństwa a armia przeprowadzi pacyfikację Solidarności. Dano Wojciechowi Jaruzelskiemu siły i środki. Jego mianowanie, przepraszam wybór na I sekretarza KC PZPR 16/10/1981 roku oznaczał wejście operacji w fazę realizacji. Naprawdę, od tego momentu wszystko było jasne. Każdy ówczesny oficer to potwierdzi.
Czy były inne możliwości? Owszem, do przejęcia władzy gotował się również Stefan Olszowski, który jeszcze w styczniu 1980 roku miał równie wysoką pozycję w PZPR jak Wojciech Jaruzelski. Jednak dynamika demokratycznych przemian w partii przeniosła go na skrajnie dogmatyczne pozycje. Zachował jednak uznanie betonu partyjnego w Polsce i wśród innych partii komunistycznych.
Oczywiście takiej operacji nie można utrzymać w tajemnicy. Sam pamiętam w swoim zakładowym radiowęźle audycję o tym, że jakiś pijany oficer SB groził strajkującym, że za 3 miesiące zrobią porządek ze strajkującymi. Toteż część albo i wszyscy członkowie Prezydium Komisji Krajowej NSZZ Solidarność próbowali przygotować się do nieuniknionego. Kierownictwo Związku wierzyło, że rząd nie da rady wprowadzić stanu, jak wtedy przypuszczano, wyjątkowego. Byłem w listopadzie i w grudniu przez godzinę w Zarządzie Regionu Małopolska; ludzie z którymi rozmawiałem naprawę mieli błędną ocenę rzeczywistości.
Jednym sprytnym działaczem Solidarności okazał się Józef Pinior. Będąc rzecznikiem finansowy Zarządu Regionu Solidarności we Wrocławiu podejmuje 03/12/1981 roku z konta bankowego Solidarności 80 milionów zł. Takiej sumy (dwie duże walizy) nie mógł wyjąć z dnia na dzień.
Na utajnionych obradach Przewodniczących Regionów Solidarności w Radomiu w dniu 3 grudnia najpewniej podjęto decyzje o przygotowaniach do strajku generalnego planowanego na 18 grudnia 1981 roku. Decyzja była tajna, aby członkowie związku bez obaw przystąpili do strajku. Jednak słuchacze Dziennika Telewizyjnego mogli usłyszeć nagrania z podsłuchu o „targaniu się po szczękach” z ust Lecha Wałęsy. Wojskowi dozwolili jeszcze na przeprowadzenie kolejnych obrad Komisji Krajowej NSZZ Solidarność ale chyba tylko po to, aby dysponować nagraniami do ewentualnych procesów pokazowych. Na posiedzeniu tym zażądano wolnych wyborów do Sejmu, co było zupełnie nierealnym żądaniem. Przewodniczący NSZZ Solidarności powiedział do członków Komisji Krajowej wstających od stołu obrad 13/12/1981 roku o 1:30 “Nie spieszcie się tak. Telefony i teleksy są już odcięte”.
Chcę jeszcze odnieść się do informacji o ujawnionych stenogramach z obraz Biura Politycznego KPZR. Członkowie Biura jednym głosem mówią o braku chęci interweniowania w Polsce. Na te stenogramu powołują się prawicowi historycy. Zapominają jednak, że obrady te miały miejsce w grudniu 1981 roku, kiedy nawet ja byłem świadomy tego, co miało się stać. Nie znałem tylko daty. Wracając z delegacji 12 grudnia wieczorem żartobliwie zastanawiałem się z kolegą czy w poniedziałek rano portier z zakładzie będzie miał zielony mundur czy zwykły. Miał zwykły, szary mundur.