Rzeczywiście, istnieje coś takiego jak wysokie wskaźniki popularności partii Platforma Obywatelska i premiera Donalda Tuska osobiście. Niezależnie od małej wiarygodności sondaży, w dużym stopniu kreujących opinię publiczną zamiast jej raportowania, trzeba przyczyny owego fenomenu badać.
Popularność nie wynika jedynie z umiejętnego kształtowania opinii publicznej o rządzie, finansowanego przez profesjonalne firmy z pieniędzy podatników. Sprzyjają temu dwie okoliczności.
W Polsce zakończył się etap rewolucyjny, rozumiany jako rządy nadbudowy nad bazą. Nie jest to koniec historii oczywiście a tylko początek „normalności” w polityce. Tadeusz Mazowiecki mógł pozwolić sobie na niepopularne decyzje nie mając poparcia rodzimego kapitału. On dopiero stwarzał klasę burżua, wzorowaną na XIX wiecznej, mamiąc wyborców hasłem „społecznej gospodarki rynkowej”. To on doprowadził do ruiny polski przemysł, aby osłabić wielkoprzemysłową klasę robotniczą. A w momencie sprzeciwu wobec oczywistego działania na szkodę kraju rozwiązał samorząd pracowniczy, do czego nie dążył nawet Stanisław Kania w późnych latach 80.
Tak więc burżuazyjna kontrrewolucja, rozpoczęta przez Tadeusza Mazowieckiego, zakończyła się kilka lat temu ukształtowaniem jednej partii rządzącej o nazwie POPiS. Jeden z jej odłamów, PiS, poszedł dalej na rękę wielkiemu kapitałowi znosząc podatek spadkowy. Natomiast bardziej totalitarno-policyjna frakcja, PO, proponuje poszerzenie inwigilacji komputerów osobistych na osoby podejrzane o popełnienie błahych przestępstw. Obie frakcje jednoczy walka z tą pozaparlamentarną opozycją, która posiada naukowy program analizy rzeczywistości.
Za ten akt stworzenia posłowie partii Popis dziękowali Tadeuszowi Mazowieckiemu a społeczeństwo nie protestowało. Dlaczego? Bo udało się wmówić wielu, że dla przeprowadzanej kontrrewolucji burżuazyjnej nie ma alternatywy, że taka jest „normalna” kolej rzeczy.
Z wydarzeń tych kierownictwo PO wyciągnęło wnioski. Nie należy ponawiać prób przedłużania sytuacji rewolucyjnej, rozumianej jako rządy partii. Trzeba iść zgodnie z „bezalternatywnym” porządkiem rzeczy. Nie jest to oczywiście rezygnacja w władzy ale rezygnacja z woli kształtowania formacji społeczno-politycznej. Tak więc rządzący obecnie odłam partii Popis jest bardziej konserwatywny od poprzedników.
Drugi wniosek, jaki wyciągnęło z historii kierownictwo PO, jest konieczność zdjęcia z siebie odpowiedzialności politycznej za to, co złego dzieje się w państwie. Wymaga to demontażu części funkcji państwa ale państwo nie jest celem nadrzędnym. Najbanalniejszym przykładem zrzucania odpowiedzialności jest zarządzanie ochroną zdrowia. Najpierw przeniesiono odpowiedzialność za szpitale z rządu na samorządy terytorialne. Absurdalnie długa kolejka do przychodni onkologicznej? To wina lokalnego samorządu, który mianował nieudolnego i skorumpowanego człowieka na dyrektora. Przecież w innym województwie jest szpital, który przynosi zyski. Teraz prywatyzuje się ochronę zdrowia dla pozbycia się resztki odpowiedzialności. Szpital zdarł majątek z chorego i jeszcze wszczepił żółtaczkę? To nie wina rządu tylko prywatnego przedsiębiorcy. Zaś prawda jest taka, że prywatne przychodnie w Warszawie nie funkcjonują ani sprawniej ani taniej niż państwowe.
Podobnie jest z górnictwem. Dyrektorzy państwowych kopalni lekceważą przepisy bezpieczeństwa obciążając tym rząd? Trzeba sprywatyzować kopalnie, aby Donald Tusk mógł być tym „dobrym policjantem”. Dokładnie tak samo jest z telewizją publiczną. PO nie chce nią zarządzać, PO chce ją zlikwidować a tort reklamowy oddać prywatnym przyjaciołom politycznym. Wtedy nikt nie będzie mógł mieć pretensji do rządu o propagowanie programu partii Popis przed wyborami. Taki zarzut będzie zamachem na wolność niezależnych mediów.
Ta celowa rezygnacja z funkcji państwa nie dotyczy wyłącznie spraw gospodarczych. To działanie, choć dopiero rozpoczęte, rozciąga się na instytucje państwa. Przykładem ośmieszania autorytetu Sejmu może być debata budżetowa na rok 2009, Debata nie ma być twórcza, ulepszająca nierealne założenia budżetowe. Debaty ma nie być. Sejm tylko przeszkadza w polityce rządu propagującego tezę, że kryzysu nie ma. Nawet lepiej, że uchwalono nierealny budżet, bo wszelkie zarzuty o brak zrealizowania budżetu będą w oczywisty sposób bezpodstawne. A Donaldowi Tuskowi zdawało się, że może pokazać się przed opinią publiczną jako reformator budżetu znajdujący oszczędności 20 mld zł. Tymczasem uchwalenie błędnego budżetu szkodziło państwu bardziej niż zamiana jednej frakcji partii Popis na drugą.
Osobiście obawiam się dalszego osłabienia kontroli Sejmu nad rządem. Niechybnie tak stałoby się po wymianie połowy składu izby na nowych posłów, bez doświadczenia politycznego i fachowego przygotowania. Łatwo stać się tak może po uchwaleniu ustawy o parytecie, którą Donald Tusk popiera. Ustawa ma zagwarantować kobietom połowę miejsc na listach wyborczych. W polskiej rzeczywistości, w zgodzie z polską ordynacją wyborczą, gdzie liczy się w znacznym stopniu kolejność umieszczenia na liście wyborczej, oznacza to wielokrotne zwiększenie liczby kobiet w Sejmie.
Żeby nie było nieporozumień. Autor popiera postulat zwiększenia liczby kobiet w składzie Sejmu. Ale ma to być zwieńczenie wieloletniego procesu zwiększania aktywności społecznej kobiet w życiu publicznym. Najpierw wykształćmy działaczki organizacji pozarządowych, potem biznesu, organów samorządu terytorialnego i ministerstw a na końcu parlamentu. Ile kobiet zasiada w Zarządzie Stowarzyszenia Krytyka Polityczna? Jak Donald Tusk chce dobrze dla kobiet to niech zwiększy ich ilość w składzie Rady Ministrów od dziś.
Innym przykładem celowego osłabienia organów państwa jest zastępowanie funkcji policji przez prywatne oddziały parapolicyjne. Ostatnio taka jednostka, dowodzona przez przestępcę, spacyfikowała bunt handlarzy w KDT. Funkcjonariusze oddziału wpuścili gaz łzawiący do zamkniętego pomieszczenia, czego nie robiły nawet oddziały ZOMO w stanie wojennym. Oczywiście akcja nie obciąża konta PO. A to, że funkcjonariuszka partii wzięła z kasy miasta pieniądze poza budżetem na bezprzetargowe wynajęcie oddziału to już drobiazg. Podczas ostatniej debaty sejmowej posłowie opozycji mówili, że zmiana ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli utrudnia funkcjonowanie aparatu kontroli w państwie i przynosi szkodę Polsce.
Niestety, zamierzenia PO w osłabianiu państwa idą dalej. Narzędziem do pacyfikacji samej istoty społeczeństwa obywatelskiego ma być ustawa o zgłaszaniu deklaracji podatkowej przez pracodawców. Pracownik zgłosi odpis na 1% podatku na rzecz społecznego komitetu budowy pomnika Jana Pawła II? Uśmieszek wyrozumiałości u szefa. Pracownik zgłosi 1% na rzecz Kampanii Przeciwko Homofobii? Dwuznaczny uśmieszek. Pracownik zadeklaruje materialne poparcie dla stowarzyszenia o nazwie Czerwony Kolektyw? Prezes przestanie się uśmiechać i zwolni pracownika jako potencjalnego członka związku zawodowego, poczytując sobie za zasługę, że nie doniósł na policję. Dlatego z taką zaciekłością Donald Tusk walczył o to, aby składanie zeznania PIT przez pracodawcę było regułą a nie wynikało z oświadczenia woli podatnika. Teraz to kapitaliści będą zwalczać niewygodne dla partii Popis organizacje pozarządowe. Tak się stwarza mechanizmu autoregulacji normalności popisowskiej.
Zmiana sposobu rządzenia nie wynika wcale z ideologii skuteczności tylko z przerzucania odpowiedzialności za psucie państwa obywatelskiego przez Platformę Obywatelską. Każdy publicysta, który pisze o rzekomej ideologii skuteczności, tworzy ideologię mistyfikującą rzeczywistość. Współczesna władza państwowa jest jedynie komitetem, zarządzającym wspólnymi interesami całej klasy burżuazyjnej.
Pora na wnioski. Nie mogą być one optymistyczne. Partia Popis ma realną władzę w polityce, mediach i zarządza aparatem przymusu. Celowe zwiększanie rozwarstwienia klasowego i utrudnienia dla klasy średniej pozostają niezauważone. Świadoma likwidacja funkcji społecznych państwa uchodzi PO na sucho. Tylko naga przemoc policyjna, cenzura Internetu i nadzór społeczeństwa przez kamery się nasila.
Radą może być wzrost świadomości klasowej wśród społeczeństwa. Może także pomóc realizacja idei równości, przede wszystkim ekonomicznej, dla ukształtowania faktycznej równości politycznej, co z kolei da szanse na wolność polityczną klasy pracującej. Świadomość klasowa oznacza zgodę grup antysystemowych na akceptację idei Karola Marksa. Nie jest o to łatwo.
Niezależnie od powyższego konieczna jest współpraca tych, którzy nie zgadzają się na hegemonię polityczną wielkiego kapitału. Autor zaprasza wszystkich do współdziałania. W pierwszym kroku proponuje wysyłanie apelu do Prezydenta RP o zawetowanie ustawy o rozlicznie podatku dochodowego przez pracodawców. Zagraża ona realnie swobodzie stowarzyszenia się.
Adres: Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej
ul. Wiejska 10
00-902 Warszawa
fax: 695-22-38
adres poczty elektronicznej listy(at)prezydent.pl.
Jeśli ktoś zechce wysłać ten apel do wiadomości autora, to łączną listę popierających apel autor zaniesie do kancelarii Prezydenta RP.