You are currently viewing Formy organizacyjne ruchu jako funkcja idei ruchu

Formy organizacyjne ruchu jako funkcja idei ruchu

Część I – Nasze małe grzechy

Organizatorzy Pierwszego Ogólnopolskiego Kongresu Anarchistycznego zadali kilka ciekawych pytań, na które należy odpowiedzieć choćby z ciekawości intelektualnej. O praktycznych skutkach odpowiedzi padających na Kongresie zadecydują zarówno wiarygodność organizatorów, mądrość odpowiedzi jak i wola zmian uczestników Ruchu Anarchistycznego.

Lista ocen i pytań zaproponowana przez organizatorów:

  • kryzys idei anarchistycznych / wolnościowych,
  • postawa bierności wielu środowisk ruchu, która powoduje, że nie potrafią one w pełni wykorzystać swego potencjału,
  • spadek aktywności grup wolnościowych,
  • swoisty brak wiary we własne siły,
  • niedoprecyzowanie planu działania i niewykształtowanie spójnej tożsamości,
  • myśl wolnościowa postrzegana jest przez wiele osób jako jałowa i pozbawiona mocy intelektualnej.

Nie ze wszystkimi diagnozami Roger, będący autorem niniejszych słów, zgadza się albo zgadza się bezwarunkowo. Przykładowo swoisty brak wiary we własne siły. Tak, Roger nie wierzy, że za jego życia zostanie zbudowany ustrój łączący sprawiedliwość ekonomiczną ze znaczącym poszerzeniem wolności osobistej i politycznej. Istnieje uzasadniona obawa, że działania jakie podejmujemy co najwyżej opóźniają zwiększanie różnic majątkowych, kulturowych oraz w prawie do samostanowienia o sobie. Nie jesteśmy bowiem w stanie oprzeć się ofensywie kapitału zintegrowanego z aparatem państwa. Nie przeszkadza to Rogerowi działać w ruchu w zakresie jego możliwości. Działania na rzecz upodmiotowienie każdego człowieka, tu i teraz, powinny być celem każdego.

Autor nie zgadza się z opinią jakoby wiele środowisk wolnościowych cechowała postawa bierności, która powoduje, że nie potrafią one w pełni wykorzystać swego potencjału. Sformułujmy to brutalniej: liczebność wielu środowisk zmalała a niektóre nawet zanikły. Tak w Warszawie było z Czarną Emilką, tak jest z Lewicową Alternatywą. Roger, mając nieco dłuższy staż w ruchu, widział już dwie zmiany pokoleniowe w grupach, które nadal działają. Są dwa rodzaje odejść z grupy: przez wejście – nazwijmy to – w dorosłe życie i brak czasu oraz przez rozczarowanie do idei lub programu grupy. To pierwsze odejście, bolesne dla każdej grupy, może być usprawiedliwione bowiem po odejściu członek społeczeństwa sympatyzuje z ideami wolnościowymi i realizuje je w życiu codziennym nawet nie udzielając się w środowisku. Jest to inna forma wykorzystania swojego potencjału. Rozczarowanie zaś jest tragedią dla nas wszystkich.

Jest w marketingu zasada, którą chce przytoczyć: zdobycie nowego klienta kosztuje 10 razy tyle co utrzymanie klienta już kupującego w firmie. Autor obawia się, że nikt tej zasady nie wykorzystuje w praktycznym działaniu grup wolnościowych w Warszawie. Chodzi o to, aby raz na rok przeprowadzać akcję badania zadowolenia z przynależności do grupy. W jakim stopniu uczestnik ruchu realizuje się realizując program ruchu? Co mu przeszkadza w relacjach wewnątrz grupy? W jakim stopniu akceptuje on swoją grupę?

Autor oczywiście nie dysponuje żadnymi badaniami w tej tematyce. Choć oczywiście można by zrobić anonimową ankietę z tymi pytaniami wśród nie aktywnych już uczestników ruchu.

Roger, który sam odszedł z grupy, której był Sekretarzem Krajowym przez dwie kadencje, ma tylko prywatne oceny na ten temat. Podstawowym problemem jest brak wolności w grupach wolnościowych. Najczęściej wykształca się nieformalny lider, który swoim autorytetem przeważa przy podejmowaniu decyzji a kolejne osoby czują się pokrzywdzone lub niepotrzebne. Narzuca się zwyczaj konsensusu, który opatrznie rozumiany oznacza konformizm. W jednej z grup ogłoszono nawet propozycję odejścia tych, którzy zbyt często głosują inaczej niż większość.

Wydaje się, że pewne zasady, które wprowadzili u siebie Oburzeni mogą być pomocne.

  1. Na początku spotkania losuje się moderatora i protokólanta.
  2. Po rozpoczęciu dyskusji na dany temat na zebraniu grupy stosuje się zasadę: wypowiadają się wszyscy uczestnicy spotkania w kolejności usytuowania na sali.
  3. Po zakończeniu pierwszej rundy wypowiedzi moderator udziela głosu w miarę „sprawiedliwie” tzn. wyrównując szanse i nie dopuszczając do bilateralnych dyskusji.
  4. Po wyczerpaniu dyskusji następuje głosowanie. Pytanie, jakie zadaje moderator brzmi: kto jest przeciw?
  5. Sprzeciw może być twardy, wynikający z niezgody na zasady proponowanej uchwały oraz sprzeciw miękki.
  6. Każdy głos sprzeciwu musi być wyjaśniony a zadaniem moderatora jest zaproponowanie takiej uchwały, która zmniejszy liczbę głosów przeciwnych.
  7. Każda grupa wyznacza wcześniej poziom ilościowy twardych sprzeciwów, które blokują przyjęcie uchwały. Zasada konsensusu, jakkolwiek przyjemna w idei, może być osłabiona do zasady do jednego sprzeciwu albo do 20% w większych grupach.

Proponowane zasady przedłużają czas obrad ale powinny przyczynić się do stabilności składu grupy. Powinny przyczynić się do sprecyzowania dobrego planu działania i wykształtowania spójnej tożsamości wewnątrz grupy. Zaletą głosowania jest możliwość wskazania po fakcie tych osób, które proponowały najlepsze rozwiązania organizacyjne konkretnej akcji. W ten sposób można poznać działaczy, którzy najlepiej rozumieją potrzeby społeczne i znajdują adekwatne metody działania.

Autor niniejszych słów zupełnie nie zgadza się z oceną zaistnienia kryzysu idei anarchistycznych czy wolnościowych choć zgadza się z opinią iż myśl wolnościowa postrzegana jest przez wiele osób jako jałowa i pozbawiona mocy intelektualnej. Dla autora działania na rzecz do autonomii jednostki, prawa do jej samorealizacji i do zasady sprawiedliwego podziału dóbr zakończą się sukcesem po zrealizowaniu tego ostatniego celu. Sprawiedliwy podziału dóbr jest warunkiem koniecznym choć nie wystarczającym. W celu realizacji sprawiedliwości ekonomicznej trzeba posługiwać się teoriami nauk ekonomicznych. Nie ma lepszej teorii dla wyjaśnienia istoty kapitalizmu od prac Karola Marksa. Znajomość tych prac jest w środowisku wolnościowym mała a autor zna nawet takich, którzy szczycą się ich nieznajomością. Wiele środowisk wolnościowych krytykuje osiągnięcia naukowe Marksa gdyż – jak mówią – realizowana przez Lenina i Stalina ideologia marksistowska przyczyniła się do zniewolenia części Europy i Azji. Tymczasem stalinowska realizacja nie była zdeterminowana przez krytykę kapitalizmu. Podobnemu zafałszowaniu uległo większość społeczeństwa a mainstreamowe media sprzyjają tej fałszywej tezie. Tylko uzbrojone w wiedzę o przechwytywaniu wartości dodatkowej przez burżua środowiska wolnościowe wydadzą z siebie skuteczny program. Nie musi to być niestety program atrakcyjny pi-ar-owo.

I wreszcie ostatnie ale najważniejsze dwa zarzuty: niedoprecyzowania planu działania i niewykształtowania spójnej tożsamości grup wolnościowych.

Pewnie większość grup wolnościowych nie sprecyzowała na piśmie deklaracji ideowej, długofalowego programu i planu działania na najbliższy rok. Można strawić miesiące na formułowanie programu, doprecyzowanie każdego słowa tak, by zadowolić wszystkich uczestników i odbiorców. Nie jest konieczne. Każda grupa wie co jest jej celem i co chciałaby robić. Niech działa, wychodzi do ludzi a program sam się ułoży.

Natomiast kształtowanie spójności ideowo-programowej wewnątrz grupy może być zarówno zaletą jak i wadą. Lewicowa Alternatywa miała w swoich zasadach i taką: osoba, która nie zgadza się z celami konkretnej akcji może w niej nie uczestniczyć. To lepsza zasada niż wymuszanie uznania dla jakiejś akcji.

Część II – Efekt kuli śnieżnej

Autor niniejszego tekstu jest gorącym zwolennikiem takich spotkań, jak aktualny Kongres. W przeszłości w Warszawie miała miejsce próba doprowadzenia do spotkania wszystkich grup ze środowiska anarchistycznego. Kiedy na drugie spotkanie w Czarnej Emilce przyszli Ci, którzy zazwyczaj nie integrują się to zawiódł kolektyw Lewicowej Alternatywy.

Bardzo często w materiałach ruchu adresowanych do społeczeństwa jest rysunek stada ryb goniącego grubą rybę. Przesłanie tego rysunku należy zaadresować do nas samych. Bo jak na razie mamy dziesiątki małych stad, z których żadne nie są w stanie przestraszyć grubej ryby. Gruba ryba na razie może spać spokojnie. Jedynego, czego się boi to współdziałania hasłowych 99% przeciwko sobie.

Jednakże autor jest jak najdalszy do postulowania zjednoczenia organizacyjnego środowisk wolnościowych. Nawet jeśli zjednoczenie nazwie się „przyjazną konsolidacją”. W pierwszej części pokazano zalety grupy lokalne o niezobowiązującej członków platformie programowej oraz o luźnej strukturze organizacyjnej. To samo należy powiedzieć o całym środowisku składającym się z lokalnych grup.

Istnienie wielu grup o odrębnym programie działania a wynika to z kilku czynników:

  • odmienności działania środowiska, w którym owe grupy działają,
  • odmiennej postawy ideowej środowiska, w którym owe grupy działają,
  • możliwości działania grupy, wynikające z liczebności w środowisku,
  • doświadczenia życiowego i zasad ideowych aktywistów,
  • skoncentrowania programu grupy na wycinku frontu działań o wyzwolenie,
  • ambicji tworzenia czego samodzielnie.

Nie ma możliwości ani celowości stworzenia jednej skonsolidowanej organizacji. Należy stosować treści o różnych stopniach zaangażowania w celu dotarcia do różnych grup docelowych a jedna organizacja byłaby niewiarygodna publikując różne treści. Nie ma jednej idealnej metody działania we współczesnym zróżnicowanym społeczeństwie.

Doświadczenie uczy też, że skonsolidowaną organizację łatwiej naszym przeciwnikom rozbić korzystając z jawnych i niejawnych form działania.

Czy są w takim razie jakieś zalety mniej lub bardziej regularnych spotkań konsolidujących środowisko? Oczywiście że są, można:

  • poznać innych działaczy co sprawi, że abstrakcyjne nicki z sieci przybiorą konkretne imiona i twarze, których nie będzie można tak łatwo zbluzgać,
  • poznać program innych grup co podniesie poziom ideowy,
  • poznać działania innych grup co sprawi, że nie będziemy z lekceważeniem mówili o ich aktywności,
  • poznać skutki przeprowadzonych akcji czyli uczyć się na błędach innych,
  • dowiedzieć się o akcjach innych grup co umożliwi układanie ich terminów tak, by nie kolidowały.

Są to minimalne korzyści. Większe korzyści osiągniemy gdy utworzymy wspólnie redagowane medium czy to papierowe czy internetowe. Redakcja takiej strony musi wymagać od nadsyłanych materiałów przestrzeganie wspólnie uzgodnionych zasad. W szczególności wszystkie metody i techniki ruchu muszą być tolerowane:

  • i pacyfizm i akcja bezpośrednia,
  • i samodzielne działanie i wykorzystanie polityków w naszych działaniach,
  • i bojkot wyborczy i udział w wyborach samorządowych.

Strona taka ma szanse dotrzeć do naszych sympatykach rozsianych w małych ośrodkach, gdzie nie ma praktycznej możliwości włączenia się do życia środowiska. Rozbicie środowiska jest źródłem zdezorientowania i zniechęca sympatyków ruchu do czynnego włączenia do działań. Podstawowym przesłaniem tej strony powinno być: jest nas 99%. To nasze interesy powinny wyznaczać politykę gospodarczą i społeczną.

Wśród wielu grup docelowych, jakie widzieli organizatorzy Kongresu:

  • pracownicy
  • grupy wykluczonych
  • ludzie kultury
  • środowiska akademickie
  • oburzeni
  • lokatorzy
  • przeciwnicy ACTA

autor chce dodać jeszcze jedną grupę i właściwe im przesłanie:

  • „normalsi” i ruch antyfaszystowski – antynacjonalistyczny.

Roger uczestniczył w zakładaniu Porozumienia 11 Listopada i widział ewolucję form jego organizacji. Początkowo Grupa Inicjatywna sformułowała 4 zasady działania i zaprosiła wszystkie organizacje chcące ich przestrzegać do tworzenia Porozumienia. Każdy z koalicjantów delegował swojego przedstawiciela. W pierwszym roku Porozumienie działało głównie poprzez spotkania koalicjantów. W spotkaniach uczestniczyli również członkowie Grupy Inicjatywnej. Natomiast Grupa Inicjatywna nie spotykała się i jej rola ograniczała się do weryfikacji przestrzegania 4 zasad konstytuujących Porozumienie. Oprócz cotygodniowych spotkań koalicjantów działały grupy robocze składające się z uczestników Porozumienia. Grupy przedstawiały propozycje najważniejszych decyzji a spotkania koalicjantów zatwierdzały je bądź zmieniały.

Podstawowym mankamentem takiego modelu było delegowanie jednej osoby przez koalicjantów. Taka osoba z reguły nie miała chęci i możliwości do uczestniczenia w cotygodniowych spotkaniach. Tym samym decyzje faktycznie podejmowali indywidualni uczestnicy Porozumienia pochodzący z Grupy Inicjatywnej. Poglądy tych uczestników były zdecydowanie bardziej radykalne od poglądów przedstawicieli koalicjantów i tym samym od poglądów koalicjantów. Nie przeszkadzało to uczestnikom spotkań w podejmowaniu radykalnych decyzji, wykraczających poza niesformułowane jasno oczekiwania koalicjantów. To budziło zniechęcenie koalicjantów i spowodowało „głosowanie nogami” czyli absencje przedstawicieli koalicjantów na spotkaniach Porozumienia. W drugim roku rola grup roboczych, w których uczestnictwo koalicjantów było wyjątkiem, znacznie wzrosła. Tym samym zakres decyzji spotkań koalicjantów zmalał co przyspieszyło ich wycofywanie się z udziału w spotkaniach. Miodek władzy okazał się zbyt słodki.

Podstawowym celem Porozumienia była blokada marszu neofaszystów w Warszawie. Do Porozumienia zaproszono wszystkich warszawiaków za pomocą miejskiego dodatku do Gazety Wyborczej. Dzięki aktywnej postawie ówczesnego redaktora naczelnego w dodatku ogłoszono rozdawanie gwizdków. Był to sygnał akceptacji działań Porozumienia przez mainstream. Na blokadę przyszło około 5 tysięcy osób, z czego około 3 tysiące mieszkańców Warszawy nie działających w żadnych organizacja lewicowych czy wolnościowych. Działacze Porozumienia zyskali możliwość prezentacji swoich poglądów do tysięcy aktywnych społecznie osób. Takiej szansy uczestnicy środowisk wolnościowych nigdy wcześniej nie mieli. Jeżeli przyjmiemy, że na 100 ulotek wkładanych do skrzynek pocztowych tylko 1 trafia do aktywnego sympatyka to przemówienia można porównać do rozdania 300 tysięcy ulotek.

Niestety, druga blokada na Browarnej, wykraczająca poza uzgodnioną wcześniej zasadę blokowania w zalegalizowanych miejscach oraz problem z przemówieniem o wymowie antyizraelskiej zakończyły okres akceptacji działania Porozumienia przez mainstream. Mimo osobistej aktywności redaktora naczelnego dodatku na drugiej blokadzie zdołaliśmy zgromadzić około 2 tysięcy osób – tym razem wyłącznie członków organizacja lewicowych i wolnościowych. Błędy popełnione przez Porozumienie, w tym brak opieki nad antyfaszystami z Niemiec oraz zbytnia autoreprezentacja medialna Krytyki Politycznej spowodowały odejście właściwie wszystkich koalicjantów. Na trzeciej akcji, która nie była już blokadą, stawiło się ledwie 1 tysiąc osób, z reguły ze środowisk wolnościowych.

Wszystkie te zmiany były aktywnie wspierane przez uczestników Porozumienia wywodzących się ze środowisk wolnościowych. Brak współpracy z mainstreamowymi mediami oraz z politykami dużych partii politycznych uważali za zaletę. Równocześnie oświadczenia Porozumienia stawały się coraz bardziej radykalne, czasami budząc niezrozumienie nawet czytelników CIA. Grupa medialna Porozumienia nie docierała już ze swoim przesłaniem do zwykłych warszawiaków.

Dokładnie przeciwne działania podjęli działacze MW i ONR. Włożyli krawaty, na marszu zabronili głoszenia radykalnych haseł i otwarli się na współprace z mainstreamowymi mediami oraz z politykami dużych partii politycznych. W ciągu 3 lat liczebność swojego marszu powiększyli kilkunastokrotnie. Są budzącym grozę aktorem sceny politycznej w Polsce.

Autor niniejszego tekstu jest w pełni przekonany o potrzebie walki z neofaszyzmem jako pierwszoplanowym zadaniu środowisk wolnościowych. My będziemy pierwszą ofiarą państwa totalitarnego!

Równocześnie trzeba wyjaśnić rozumienie terminu neofaszyzm. Są to wszystkie działania wykluczające typu rasistowskiego, ksenofobicznego, wynikające z przemocy wobec kobiet, wynikające z uprzedzeń wobec osób LGBT a także poczucia pogardy wobec biednych. Tak, wykluczenie biednych, bezdomnych, nie dających sobie rady w wyścigu szczurów pełni taką rolę jak wykluczenie Żydów w III Rzeszy. Ta grupa ma być medialnym słabszym, dającym poczucie wyższości przeciętnemu Polakowi. Polakowi, który ma zająć się mityczną równością szans na rynku pracy i zapomnieć o przyczynach swojej złej sytuacji ekonomicznej.

Autor pozwala sobie rekomendować następujące rozwiązania dla powołania wolnościowej platformy informacyjnej:

  1. przyjęcie przez Kongres roli grupy inicjującej powstanie platformy,
  2. przyjęcie minimalnych zasad konstytuujących środowisko wolnościowe,
  3. zaproszenie grup wolnościowych, lewicowych i lokatorskich do udziału w platformie,
  4. wybór kilku a przynajmniej dwu przedstawicieli z każdej grupy akceptującej zaproszenie,
  5. regularne spotkania przedstawicieli oraz osób niezrzeszonych chcących wziąć udział; osoby niezrzeszone będą mieć ograniczony wpływ na politykę informacyjną,
  6. przyjęcie wolnościowych zasad organizacyjnych platformy informacyjnej,
  7. przyjęcie jako zasadę podejmowania ważnych decyzji przez platformę wyłącznie po uchwale grup mających swych przedstawicieli w platformie,
  8. ograniczenie działań platformy do informowania wewnętrznego oraz zewnętrznego o ideach, programie i akcjach środowiska wolnościowego.